Wpływ języka niemieckiego na mowę śląską nasilił się znacznie w XIX wieku w związku z silnym uprzemysłowieniem rejonów Górnego i Dolnego Śląska. Właśnie w tym okresie Ślązacy zaczęli używać wyrazów pochodzenia niemieckiego na określanie przedmiotów wcześniej im nieznanych, związanych bądź z przemysłem, bądź ogólniej z życiem w miastach Były to zazwyczaj takie słowa, które nie miały swoich odpowiedników w języku polskim lub odpowiedniki te nie były znane ludności śląskiej np. fedrować (wydobywać), które z niemieckiego brzmi fördern. Ta część słownictwa pochodzenia niemieckiego jest po dziś dzień używana niezależnie od tożsamości narodowej mówiącego. Wiele germanizmów obecnych w gwarze śląskiej dotyczy również określeń i wyrażeń związanych bezpośrednio z życiem codziennym np. kyjza (ser żółty) z niem. der Käse, mantel (płaszcz) z niem der Mantel, ancug (garnitur) z niem der Anzug lub bryle (okulary) z niem. die Brille. Przykładów można wymieniać jeszcze bardzo, bardzo wiele. Germanizmy weszły w pełni do zasobów dialektu śląskiego i są stosowane nawet w przypadku nieznajomości języka niemieckiego jako odrębnego języka obcego. Znamienne i idealnie obrazujące ten stan rzeczy jest słynne powiedzonko o Ślązaku, który pojechał do Berlina i podczas rozmowy z kolegą żalił się mu: „kupiół bych sie tyn ancug, yno nie wiym jak sie to po niymiecku nazywo”. Istotnym zapożyczeniem niemieckim jest partykuła „ja” odpowiadająca polskiemu „tak”. Współcześnie rodzimy Ślązak mając do wyboru wyraz polski i niemiecki na daną rzecz, sytuację lub czynność częściej użyje wyrazu niemieckiego, ponieważ ten wpisany jest w jego kulturę ojczystą.