18 maja 2024

Do połowy lat dziewięćdziesiątych panowała opinia, ze gwara jest niczym więcej, jak kaleczeniem języka polskiego. Stosowanie gwary w szkołach, instytucjach państwowych czy w książkach było nie do pomyślenia! Wszelkie naleciałości należało bezwzględnie tępić, i to w jak najmłodszym wieku. Nagonka na gwarę szczególnie dotknęła mieszkańców Górnego Śląska. Ślązacy znacznie chętniej stosowali własne słownictwo, w porównaniu z pozostałymi mniejszościami narodowymi. Wraz z napływem ludności z innych regionów, gwara zaczęła powoli tracić na znaczeniu. W efekcie większość współczesnych dwudziesto i trzydziestolatków nie potrafi porozumiewać w lokalnym języku. Ci, którym rodzice przekazali pewne tradycje, starają się to ukryć. Dopiero od kilku lat Polacy próbują spojrzeć na sprawę z nieco innej perspektywy. Gwara stopniowo powraca do łask społeczeństwa. Ogromny udział w tym przedsięwzięciu ma Jan Miodek, językoznawca i znany popularyzator kultury śląskiej. Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego zdołał przekonać filologów, że gwara stanowi naturalne wzbogacenie języka urzędowego. Ze znajomości mowy śląskiej uczynił atut, a nie powód do wstydu. Efektem jego działań jest stopniowy powrót Ślązaków do dawnych tradycji. Władze regionu organizują liczne konkursy ze znajomości gwary śląskiej dla młodzieży, a nawet dla osób dorosłych. Szkoły i uczelnie również przystąpiły do popularyzacji śląskich słówek, dzięki czemu młodzi odzyskali kontakt z gwarą i tradycją. Dobrym pomysłem jest stworzenie warunków, w których mieszkańcy mogliby załatwiać sprawy urzędowe, posługując się lokalnym językiem.